Amman, Jordan – Wczesnym rankiem po dniu wyborów w stolicy Jordanii, przed ogłoszeniem wstępnych wyników, z centralnych dzielnic miasta zerwano wszechobecne plakaty wyborcze.
Na placu Paryskim, ruchliwym punkcie ruchliwej dzielnicy Dżabal al-Weibdeh, kilka plakatów wciąż wisi na swoich miejscach, a od czasu do czasu przechodnie widzą na sobie czarny palec, który nawiązuje do niedawno zakończonych wyborów.
Wtorkowe wybory do Izby Reprezentantów Jordanii odbyły się na tle trwającej prawie rok wojny Izraela z Gazą, która jest kwestią głęboko poruszającą dla większości Jordańczyków.
Dwudziestoletnia Lujain, baristka w kawiarni, macha swoim wytatuowanym palcem. Ten „dowód głosowania” zmywa się po kilku dniach.
Było to jej pierwsze głosowanie, jednak wiele osób z najbliższego otoczenia Lujain postanowiło nie brać w nim udziału.
„Wybory nie są postrzegane jako uczciwe. Tak jest od dawna. Jest dużo kupowania głosów, fałszowania głosów i jawnego oszustwa” – powiedziała między serwowaniem cappuccino klientom z nieoznakowanymi palcami.
„Dlatego nam, Jordańczykom, naprawdę trudno zaufać tym, którzy kandydują do parlamentu. Niestety, młodzi ludzie są najmniej skłonni do głosowania”.
Niezależni kontra opozycja
W tych wyborach Entrance Działań Islamskich (IAF), polityczne ramię Bractwa Muzułmańskiego, zdobył 31 miejsc, co stanowi znaczący wzrost i potrojenie reprezentacji w porównaniu z 10 miejscami w poprzednim parlamencie.
Eksperci przewidywali, że partia wygra około 20 głosów.
Mimo przekroczenia oczekiwań „nie ma realnej siły”, a izraelskie siły powietrzne będą miały niewielki wpływ polityczny – powiedział Amer Al Sabaileh, regionalny ekspert ds. bezpieczeństwa z siedzibą w Ammanie.
Zauważył, że w parlamencie nadal będą dominować grupy plemienne i prorządowe, a niezależni politycy będą posiadać 104 ze 138 miejsc.
Kandydaci niezależni to kandydaci niezwiązani z żadną partią polityczną, którzy często reprezentują lokalne interesy i przynależność plemienną oraz są postrzegani jako image establishmentu.
Al Sabaileh uważa, że sukces IAF częściowo wynika z jego historycznych korzeni.
W 1957 r. w Jordanii zakazano działalności partii politycznych, a wybory parlamentarne zawieszono. Zakaz obowiązywał do wyborów w 1989 r.
W tym czasie Bractwo Muzułmańskie działało jako organizacja charytatywna, zapewniająca usługi socjalne, edukację i opiekę zdrowotną, co pomogło mu utrzymać silną pozycję w społeczeństwie jordańskim.
Dopiero w 1992 roku powstał Entrance Akcji Islamskiej, polityczne skrzydło Bractwa Muzułmańskiego.
Al Sabaileh dodał: „IAF był w stanie ukształtować tożsamość narodową przez wiele lat. To była dla nich złota szansa na zdobycie nowego terytorium”.
Analitycy twierdzą, że drugim czynnikiem stojącym za tak dobrą postawą izraelskich sił powietrznych jest rosnące oburzenie wśród Jordańczyków w związku z atakiem Izraela na Strefę Gazy i okupowany Zachodni Brzeg.
Partia, która ma duży wpływ na ulicach Jordanii, od 7 października zorganizowała kilka dużych protestów propalestyńskich i opowiada się za zerwaniem traktatu pokojowego z Izraelem z 1994 roku.
Protesty są uciążliwe dla władz Jordanii, odbywają się bowiem niemal raz w tygodniu.
Według Al Sabaileh pokazuje to, że IAF potrafi organizować demonstracje w celu poparcia swoich stanowisk w parlamencie.
„Od tej pory, jeśli w parlamencie wybuchnie konflikt, może on przenieść się na ulice” – powiedział.
Wrzący punkt, ale niska frekwencja
Wybory odbyły się w momencie, gdy sytuacja w Jordanii osiągnęła punkt wrzenia.
Dwa dni przed wyborami jordański napastnik zabił trzech izraelskich strażników na moście Króla Husajna, znanym również jako most Allenby’ego, łączącym Jordanię z Zachodnim Brzegiem.
Tego wieczoru w centrum Ammanu odbyły się duże demonstracje, częściowo wspierane przez izraelskie siły powietrzne, które uznały 39-letniego strzelca za bohatera.
Podczas gdy Jordańczycy angażują się w protesty na rzecz Palestyny, a murale i plakaty w całym Ammanie są pełne haseł solidarności, to zaangażowanie polityczne nie przekłada się na frekwencję wyborczą.
W tegorocznych wyborach powszechnych wzięło udział tylko 32 procent z 5,1 miliona uprawnionych do głosowania. Stanowi to niewielki wzrost w porównaniu z 29 procentami w wyborach w 2020 r., ale nadal nie jest to imponujący wynik.
Zdaniem Neila Quilliama, eksperta ds. polityki bliskowschodniej w suppose tanku Chatham Home, rozdźwięk ten wskazuje na „brak zbieżności interesów między opinią publiczną a kierunkiem, w jakim zmierza polityka”.
Quilliam stwierdził jednak, że wdrożenie procesu wyborczego pozwala rządowi kreować pozytywny wizerunek systemu demokratycznego, pomimo apatii wyborców, która ogranicza legalność wyborów.
„Przez lata przeprowadzono szereg sondaży wskazujących, że zaufanie do systemu politycznego jest ograniczone. … To odzwierciedla brak wiary w system” – dodał Quilliam.
Sondaż przeprowadzony w 2023 r. wykazał, że większość Jordańczyków była niezadowolona z działań rządu, szczególnie w takich kwestiach jak korupcja i ograniczony udział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji.
Pomimo tych frustracji król Abdullah II jest często postrzegany jako postać stabilizująca i image jedności narodowej, a wielu Jordańczyków odróżnia poparcie dla króla od krytyki działań rządu.
„Nie chcę głosować”
Większość osób, z którymi rozmawiała stacja Al-Dżazira, podzielała podobne odczucia – obojętność wobec wyborów i przekonanie, że ich głosy nie mają znaczenia.
23-letni pupil Salem powiedział, że zdecydował się nie brać udziału w wyborach głównie z powodu braku jasności co do celów partii politycznych.
Był to jego drugi raz, kiedy miał prawo głosować, jednak nie planuje głosować przez kolejne cztery lata.
„Gdyby partie przedstawiły krótkie wyjaśnienia lub filmy, które opowiadałyby nam o ich celach, to może bym to rozważył. Ale tak jak jest, nie chcę głosować, nie rozumiejąc, na co głosuję” – powiedział, ilustrując różnicę pokoleniową w tym, jak młodzi chcą być traktowani, w przeciwieństwie do tego, jak politycy prowadzą kampanię.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w tym roku przez władze Jordanii, oprócz kwestii Gazy, jordańscy wyborcy interesują się także takimi kwestiami, jak wysokie bezrobocie, ubóstwo i oskarżenia o korupcję.
Kryzys bezrobocia jest szczególnie dotkliwy wśród ludzi młodych. Według Banku Światowego w 2023 r. stopa bezrobocia wśród osób w wieku od 15 do 24 lat wyniesie aż 40 procent.
Ogłoszone w środę wyniki wyborów pokazują, że wojna w Strefie Gazy i izraelskie działania militarne również nie schodzą z myśli wyborców, co ilustrują wyniki IAF.
„Ostatecznie wybory te kręciły się wokół kwestii Izraela i narastającego przekonania, że monarchia jest oderwana od ludu” – powiedział Quilliam.
„Zasadniczo skład parlamentu pozostanie w dużej mierze niezmieniony” – powiedział Quilliam. „Polityki rządu nadal będą wdrażane, niezależnie od tego, czy przejdą przez parlament, czy nie”.
Władze Jordanii próbowały rozwiązać kilka problemów.
Narodowy Program Zatrudnienia 2022, zwany Tashgheel, miał na celu zapewnienie 60 000 miejsc pracy dla Jordańczyków w sektorze prywatnym. Ponadto na przestrzeni lat wdrożono kilka ustaw antykorupcyjnych, które kryminalizują przekupstwo i defraudację.
Jednak Jordania nie otrząsnęła się jeszcze po pandemii COVID-19. Kryzys szczególnie mocno uderzył w kluczową branżę turystyczną, która nadal cierpi z powodu zbliżającego się zagrożenia wojną w regionie.
Wszystkie te kwestie pozostają w rękach rządu, który, mając większość w parlamencie, będzie mógł nadal forsować propozycje i wnioski bez znaczącej ingerencji ze strony nowo silniejszej opozycji.
Sukces izraelskich sił powietrznych odzwierciedla powszechną frustrację wyrażaną na ulicach, gdzie wielu Jordańczyków domaga się zdecydowanego zakończenia traktatu rządu z Izraelem.